Afganistan, lata osiemdziesiąte, w kraju toczy się wojna domowa, a w konflikt włączają się dwa międzynarodowe imperia ZSRR i USA. Po jednej i drugiej stronie konfliktu setki tysięcy młodych mężczyzn, wśród nich Paweł Ostrowski z Ukrainy, walczy w szeregach Armii Radzieckiej i każdego dnia w modlitwie prosi Boga o przetrwanie. Przed jedną z trudniejszych akcji składa swoje ślubowanie „Boże, jeżeli wyjdę z tego żywy to pójdę do seminarium”. Udało się, przeżył, w międzyczasie zostaje raniony w nogę i jego służba wojskowa zostaje skrócona. Po odbytym leczeniu, bez chwili wahania udaje się do Rygi, gdzie funkcjonuje jedyne oficjalne seminarium katolickie w ZSRR.
Okres seminarium
W seminarium po raz pierwszy spotkał się z czymś takim jak życie mnisze, zakonne, nie na wykładach, ponieważ taka forma życia religijnego w ówczesnym ZSRR była zakazana. Do seminarium potajemnie przychodzili zakonnicy opowiadali o swojej regule, życiu. Jak wspomina ksiądz Paweł – Przychodzili bernardyni i inne zakony, ale wtedy nie byłem tym zaciekawiony. Później przyszedł mój kolega, który był rok wyżej w seminarium i który też brał udział w misji w Afganistanie. On był w Zgromadzeniu Księży Marianów i powiedział bardzo prosto: „ My [przyp. red. marianie] nie różnimy się niczym od księży diecezjalnych, służymy Kościołowi na wzór Maryi. O niej nie jest napisane dużo w Piśmie Świętym, a zrobiła wiele. My tak samo po cichu służymy… nie mamy nawet swojego habitu, ale nosimy sutanny jak księża diecezjalni.” – tylko tyle powiedział i to mnie przekonało.
Wówczas o wyszukiwanie i kształcenie kandydatów do Zgromadzenia Księży Marianów na Łotwie zabiegał ks. Wiktor Pentjušs. Marianin ten pełnił posługę ojca duchownego oraz profesora w ryskim seminarium, a zmarł w opinii świętości w 2007 roku w wieku 91 lat. – Zapytał się najpierw: „Czego chcesz?” – no i odpowiedziałem, że chcę być księdzem ale i zakonnikiem, ponieważ zakon marianów będzie nadawał kierunku kapłaństwu, maryjnego rysu, ducha służby i on przerwał słowami: „Więcej nic nie mów, to wystarczy.” I tak rozpoczął się cały proces formacji zakonnej ks. Pawła. Najpierw postulat, później nowicjat, a po 4 latach w Rydze nastąpiły zmiany polityczne i seminarzystów z Rygi rozesłano do swoich krajów i biskupstw gdzie zaczęły powstawać nowe seminaria. Jako, że ks. Paweł był już w Zgromadzeniu, przełożeni skierowali go do seminarium mariańskiego w Lublinie, aby tam kontynuował swoją naukę.
Wybraniec Matki Bożej
Pewnego razu jako kleryk ksiądz Paweł pojechał na wakacje do Chmielnickiego na Ukrainie, tam udał się do swojej rodzinnej parafii i spotkał zakrystiana, który pokazał mu obrazek żołnierza ranionego w nogę, któremu ukazuje się Maryja. Był to obrazek z Lichenia przedstawiający objawienie się Matki Bożej rannemu żołnierzowi Tomaszowi Kłossowskiemu podczas tzw. Bitwy Narodów pod Lipskiem w 1813 roku. „Widzisz, to tak Ciebie Matka Boża wybrała” – powiedział ówczesnemu klerykowi Pawłowi zakrystian. To wydarzenie utwierdziło tylko ks. Pawła w jego powołaniu i w 1994 roku przyjął święcenia kapłańskie. Ks. Paweł przez przełożonych został posłany do pracy w Charkowie, do parafii, która wówczas odradzała się po okresie komunizmu. Po paru latach pracy w 1999 roku został wybrany na przełożonego marianów na Ukrainie i ,z trzyletnią przerwą, pełni tę funkcję do dzisiaj.
Dzieła św. Stanisława na Ukrainie
Ks. Paweł zapytany o św. o. Stanisława mówi – ojciec Papczyński czekał, aż my odkryjemy w nim ojcostwo i staniemy się jego dziećmi, to był czas dorastania. Pan Bóg czekał na ten czas, abyśmy odkryli tę świętość i przyjęli ją tak, jak Pan Bóg tego chce i ten czas właśnie przyszedł i teraz cieszymy się tą świętością i kąpiemy się w łasce, którą św. Stanisław dla nas wyprasza. Jego świętość nadaje nowego smaku Bożego apostolstwu, naszej pracy duszpasterskiej.
Na Ukrainie pojawiają się coraz to nowe świadectwa o szczególnej Łasce doznanej za przyczyną św. Stanisława Papczyńskiego. Odprawiana jest także nieustająca nowenna do św. Stanisława. Jak mówi ks. Paweł – ludzie przychodzą i proszą szczególnie ci, którzy oczekują narodzenia dziecka, bądź mają problemy zdrowotne, idą do szpitala, mają problemy z ciążą.
Jest m.in. świadectwo kobiety, która miała jechać ze swoim mężem, który nie chodził do kościoła, do szpitala na operację oczu. Żona mówiła, że będzie modlić się do ojca, mąż nie chciał. Czuwała przy nim podczas gdy on spał i odmawiała nowennę do św. Stanisława Papczyńskiego. Dzień prze wyjazdem do szpitala, on przyszedł po dokumenty do lekarza i lekarz jeszcze raz go zbadał. Okazało się, że z oczami jest wszystko dobrze, choroba się cofnęła.
Pod Chmielnickim jest dojazdowa kaplica, którą wybudowali mieszkańcy i chcą, aby była pod wezwaniem św. o. Stanisława Papczyńskiego, zabiegała o to zwłaszcza jedna kobieta, która żywiła szczególne nabożeństwo do osoby św. Stanisława – jak się okazało, za przyczyną świętego, bliska jej osoba doszła do zdrowia po wypadku. Telefon z tą radosną informacją otrzymała zaraz po Mszy św. w dniu kanonizacji św. Stanisława.