1. Słuchaj Słowa Bożego i rozważaj miłość Chrystusa
„Zauważ, jak podziałało Słowo Boże i miłość Pana na św. Magdalenę. […] Idź więc, udaj się do Jezusa, a upadłszy na ziemię, mów: „Najłaskawszy Zbawicielu, z Magdaleną upadam do Twoich stóp i z celnikiem biję się w swoje piersi: Bądź miłościw mnie, nieszczęsnemu grzesznikowi!”
Wypowiedziane słowo posiada potężną moc. Słowem można pokrzepić, podnieść na duchu, ale i zranić, a nawet zabić. Słowa wpływają na rzeczywistość, zmieniają ją, wystarczy kilka słów uznania, pochwały, troski, aby odmienić życie swojego rozmówcy na lepsze. Wystarczy jedna plotka, aby czyjeś życie legło w gruzach. Dlatego musimy uczyć się ważyć słowa.
Słowo Boże posiada moc sprawczą. Bóg Stworzył świat poprzez Słowo. Św. Jan Ewangelista pisze, że Chrystus jest odwiecznym Słowem. Chrystus widząc jawnogrzesznicę mówi, że jej grzechy zostały odpuszczone. Uwierzyła w moc Bożego Słowa i nie zawiodła się, jej grzechy zostały prawdziwie odpuszczone.
Czytajmy Słowo Boże, ono doprowadzi nas do szczerej, mocnej wiary. Święty ojciec Stanisław mówił, że „Chrystus wyżej niż cuda cenił słowa swej nauki i chciał, abyśmy je wprowadzali w życie. Dlatego też nie powiedział: <<Kto ma oczy, niech ogląda moje cuda i wierzy>>, lecz <<Kto ma uszy ku słuchaniu, niechaj słucha>>”.
2. W stosunku do innych… więcej współczucia i pochwał
„[…] miej zasadę chwalenia wszystkiego, co jest godne podziwu, a nie zaciemniania. Miej też postawę współczucia grzesznikom”
Ile razy w życiu usłyszałeś słowa, które podcięły Twoje skrzydła, po których Twój entuzjazm stopniał. Ciekawe jest to, że mimo własnego doświadczenia, dalej powielamy ten mechanizm i uważamy, że najlepszą metodą na poprawę innych ludzi jest ich krytykowanie. Zastanów się co Ciebie samego bardziej motywuje do działania i przemiany… krytyka tego co zrobiłeś źle, czy pochwała tego co Ci się udało zrobić dobrze?
Święty ojciec Stanisław mówi nam, abyśmy w stosunku do innych grzeszników postępowali tak jak radzi św. Paweł: „Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełnicie prawo Chrystusowe” [Ga 6,2].
Wszyscy upadamy. Wszyscy potrzebujemy łaski Bożej. Wszyscy potrzebujemy miłosierdzia Bożego. Na drodze nawrócenia i przemiany, która i tak już sama w sobie jest trudna i bolesna, oczekujemy raczej słów otuchy i wsparcia.
3. Pokutuj
„Kto tu z grzeszników będzie rozpaczał, gdy weźmie pod uwagę to, że Jezus prawdziwie pokutującym nie tylko bardzo łatwo odpuszcza winy, lecz także bierze w obronę grzeszników?”
Przed rozgrzeszeniem Maria Magdalena upada do stóp Jezusa i ociera je swoimi łzami i włosami – pomna grzechu, zapomniała o swym własnym honorze, nic nie robiąc dla swego uznania – pisze św. Stanisław. Naturalną konsekwencją prawdziwego żalu jest podjęcie pokuty i zadośćuczynienia za popełniony grzech.
Święty ojciec Stanisław wielokrotnie zachęcał do „zbawiennej praktyki pokuty”. Mawiał, że „Niebo otwiera się pokutą”.
Pokuta obok intencji zadośćuczynienia za grzech jest też ćwiczeniem się w cnocie. Czym trening fizyczny jest dla ciała, tym pokuta jest dla duszy. Święty Stanisław Papczyński tak zagrzewa do pokuty wszystkich, którzy wstępują na drogę duchowej przemiany:
„O, grzeszniku rozpoczynający wewnętrzną przemianę! By diabeł nie kpił z ciebie, byś niebu cieszącemu się z twego nawrócenia nie zadawał smutku, trwaj na pokucie, trwaj! Jak długo oddychasz, postępuj według ducha! Tak lecz rany swej duszy, by nie otwarły się na nowo.”
4. Kochaj Boga i ludzi
„O naprawdę korzystna miłości Boga! Przez nią osiąga się Tego, którego się miłuje! Zaprawdę dobrze jest kochać Nieskończonego i przez Nieskończonego być kochanym!”
Przykazanie miłości, największe z przykazań. Módlmy się o cnotę doskonałej miłości wraz ze świętym ojcem Stanisławem: „O Boże! spraw, abym kochając Ciebie prawdziwie i służąc Ci z czystej miłości, kiedyś wreszcie, w najszczęśliwszym kraju widzenia Ciebie, zanucił Ci najsłodszą pieśń miłości: <<Znalazłem Tego, którego miłuje dusza moja, pochwycę Go i nie puszczę>> na wieki!” Amen.
5. „Idź w pokoju”
„Rozważ, że po podjęciu przez grzesznicę pokuty nasz Zbawiciel wziął ją w obronę przed uszczypliwościami faryzejskich języków, uwolnił od siedmiu demonów (przez nich należy rozumieć siedem grzechów głównych), wreszcie odprawił ją w pokoju i pod każdym względem zapewnił jej bezpieczeństwo na przyszłość.”
To wszystko czego doświadczyła św. Maria Magdalena, doświadczamy i my. W konfesjonale upadamy do stóp Zbawiciela niosąc w darze jedynie nasze łzy pokuty i żal za wyrządzone zło. On udziela nam swego rozgrzeszenia i napełnia nas pokojem, karmiąc nas swoim świętym Ciałem. Dziękujmy Bogu za sakramenty umacniające nas w drodze do nieba, a zwłaszcza za Najświętszy Sakrament!
„Co bowiem innego przyniosłeś do stołu Bożego poza niezliczonymi grzechami? I oto stąd odchodzisz uwolniony od nich jakby od straszliwych więzów. Co było w twoim sercu prócz goryczy? A oto zostało ono już napełnione słodyczą. Zbliżałeś się do ołtarza mając serce okryte mrokami wielu błędów, a wracasz stamtąd spowity w słońce, jakby okryty jakimś płaszczem. Przystępowałeś do Komunii świętej wstrząsany walką wewnętrzną, a po jej przyjęciu zostałeś napełniony najsłodszym pokojem. O jakież dzięki złożysz Bogu za ten tak wielki dar? Kochaj Go całym sercem, kochaj doskonale, kochaj bardzo wytrwale!”