Moja córka Susan była w 20 tygodniu ciąży. 18 marca 2002 roku podczas testów wykryto 3 patologie: płód był opóźniony w rozwoju, ilość płynu owodniowego był bardzo niski, bliski krytycznego, a badania metodą Dopplera wykazały nieprawidłowości w przepływie krwi przez pępowinę.
Lekarz przekazał nam smutną diagnozę: stan płodu jest nieodwracalny, a dziecko prawdopodobnie umrze w łonie matki. Zdaniem medyka „tylko cud mógłby sprawić, aby dziecko przeżyło”. Przerażona diagnozą Susan zadzwoniła do swojego lekarza położnika, który poradził, aby udała się do jego kolegi – dyrektora Wydziału Medycyny Płodu na Uniwersytecie w Los Angeles. Susan umówiła się na wizytę 20 marca.
Kiedy zatelefonowała do mnie, przypomniałam sobie, że kiedyś czytałam o Ojcu Stanisławie Papczyńskim. Napisałam list z prośbą do marianów o przesłanie mi obrazków z modlitwą. Kiedy obrazki do mnie dotarły, zaproponowałam Susan, żebyśmy wspólnie zaczęły prosić Ojca Stanisława o cud. Jeszcze tego samego wieczora moja rodzina w Baltimore oraz Susan i jej mąż Dave w Kalifornii modliliśmy się do Ojca Stanisława o zdrowie dla nienarodzonego dziecka. Szczególnie modliliśmy się o to, aby „dziury” w pępowinie zostały uleczone.
Dwa dni później, kiedy Susan udała się do lekarza w Los Angeles, po raz kolejny przeprowadzono badania diagnostyczne (USG i Dopplera). Płód nadal był opóźniony w rozwoju, ilość płynu była niewielka, ale „dziury” w przepływie krwi w pępowinie zniknęły. Pępowina była absolutnie normalna! Ojciec Stanisław wysłuchał naszych modlitw. Lekarz był bardzo zaskoczony, ale wciąż obawiał się, że jeśli dziecko przeżyje, może być niepełnosprawne lub kalekie. Jedyną szansą na bezpieczny poród było dotrzymanie ciąży do 27-28 tygodnia. Tylko wtedy płód mógłby odpowiednio się rozwinąć, pod warunkiem że ilość płynu się utrzyma albo zwiększy.
Ponownie zaczęliśmy modlić się do Ojca Stanisława w intencji rozwoju dziecka w łonie oraz o zwiększenie ilości płynu. Dwa tygodnie później, w nocy z poniedziałku na wtorek, w przeddzień wizyty u lekarza, Susan leżała w łóżku, gdy coś ją tknęło, by spojrzeć w stronę drzwi sypialni. Zobaczyła tam stojącego szczupłego mężczyznę, ubranego w biały habit. Włosy miał krótko obcięte. Jedną rękę miał uniesioną, a gdy spojrzał na Susan, jak oświadczyła, „zdawało się, że popłynął w powietrzu do drzwi i znikł”. Mijały tygodnie, płód rozwijał się i poziom płynu doszedł do normy!
Lekarze zdecydowali się wywołać rozwiązanie w 32 tygodniu. Ku naszej wielkiej radości i zaskoczeniu lekarzy urodziło się piękne i zdrowe dziecko. Michael Joseph ważył 3 funty i 6 uncji i miał długość 14 i ¾ cala. Badania przeprowadzone według skali AGPAR dały wyniki przekraczające normy dla wcześniaków. Kiedy Michael osiągnął właściwą wagę, zdolność ssania, dobry oddech itd., został radośnie powitany w domu przez swoją rodzinę.
Wiemy, że dzięki wstawiennictwu Ojca Stanisława mieliśmy szczęście doświadczyć cudu, w naszej rodzinie urodziło się dziecko! Jesteśmy ogromnie wdzięczni Bogu za wspaniały dar życia!
Opuściłam Kalifornię 17 września po 5-miesięcznym pobycie. Jak się później dowiedziałam ten dzień był jednocześnie rocznicą śmierci Ojca Stanisława. Zostawiłam mojego najdroższego wnuka w rękach Ojca Stanisława, pod opieką bardzo kochającej rodziny.
ME F, Baltimore